Wspomnienia, które odżyły

Patrzę na zdjęcia zrobione niemalże przed chwilą i ogarnia mnie nostalgia. Taka jest już duża, a przecież nie tak dawno zachodziłam w głowę jak ulżyć jej w ząbkowaniu i jak ogarnąć rzeczywistość z kimś, kto tą rzeczywistość wywrócił do góry nogami. Nie tak dawno przecież nosiłam pod sercem, a dziś prowadzam na lekcje baletu...

Byłam tylko trochę starsza od Hani, kiedy zaczynałam swoje lekcje tańca. Nie był to balet, a taniec regionalny i nie do końca zawsze lubiany, ale to było coś. Początkiem lat 90 dużego wyboru nie było, a rodzice koniecznie chcieli byśmy wraz z siostrą ładnie się poruszały i miały dobrą postawę. Choć wtedy nie do końca rozumiałam po co i dla czego, a był nawet taki okres, że wstydziłam się tego, co robię, to teraz z rozrzewnieniem wspominam tamten okres. I doczekać się nie mogę wizyty rodziców by jeszcze raz obejrzeć stare kasety VHS z nagraniami występów z teatru. Było ich trochę. Jakbym miała jakoś określić swoje dzieciństwo to byłoby to beztroskie bieganie po ulicach i występy w teatrze właśnie. Dlatego też oczywistym było dla mnie, że prędzej czy później Hania pójdzie na lekcje tańca albo śpiewu, choć Ślubny wolał basen (zapominając, o tym, że Hania boi się wody).

Padło na balet...

Czy widzę w Hani przyszłą primabalerinę? Nie. Daleka jestem od projektowania dziecku przyszłości. Czy spełniam swoje marzenia za pomocą dziecka? Myślę, że do pewnego stopnia każdy rodzic to robi. Czy to kupując dziecku zabawki, których sam w dzieciństwie nie miał, czy to ucząc rzeczy, których się samemu nie umiało, albo zapisując na zajęcia, o których mogło się tylko pomarzyć. No cóż, tańcząc w Zespole Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej nie miałam nawet pojęcia o tym, że coś takiego jak balet istnieje. Też zostałam kiedyś zaprowadzona na zajęcia i tak już zostało na dobrych parę lat.

Prawda jest taka, że to my pokazujemy dzieciom życie i przeróżne możliwości, jakie nam ono daje. Balet jest jedną z nich. Jeśli w którymś momencie stwierdzi, że woli stepowanie (które nota bene ma razem z baletem), grę w szachy czy kurs fryzjerski, to proszę bardzo. Ważne jest to, że tu i teraz buduje swoje poczucie wartości, walczy z nieśmiałością, rozwija się językowo i otwiera na ludzi. No dobra, mamy też mały haczyk na ten jej nieszczęsny siad w "W"...

Mam tylko nadzieję, że kiedyś takie wybory, będą już tylko jej wyborami. I, że może Miss Rachel wpuścił mnie kiedyś na salę z aparatem...


























 

















3 komentarze:

  1. fajnie, u nas we wsi co prawda nie ma baletu, ale jest gimnastyka i szereg innych zajęć sportowych. tymczasem są skrzypce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie. Kościak też od września będzie śmigał na tańce. Chyba do tego ciągnie go najbardziej. Trzymam kciuki by Miss Rachel dała przyzwolenie na sesję. Już same baletki mnie rozczulają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale czadowo. Szukam coś dla Kaia, znalazłam sreet dance, ale mój m. nie chcę bo boi się , że zostanie jakimś dresikiem :-))))

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis