Dokładnie takie były nasze pierwsze odczucia po przeprowadzeniu się do nowego domu. Nieśmiało pomyślałam, że może za jakiś czas jeśli będzie się nam tu dobrze mieszkało i finanse na to pozwolą to porozmawiamy z właścicielami o odkupieniu domu. Jak się okazało chwilę później Ślubny miał takie same myśli.
Ten dom ma coś, co nas urzekło, choć chyba jeszcze nie wiemy co. Mimo paru usterek, wynikających głównie z różnic w standardach między budownictwem polskim i angielskim, to ten dom nas oczarował. Ma potencjał, którego nie widać na zdjęciach, zwłaszcza na fragmentarycznych ujęciach, ale moim zamiarem nie jest pokazywanie każdego skrawka naszego życia ;) Coś musi zostać dla nas:)
Kiedy 10 lat temu opuszczałam dom rodzinny jadąc do Anglii po raz pierwszy jako Au Pair, dostałam od mamy małe zawiniątko. Ręcznie haftowana serwetka, a w niej piętka chleba. I to zawiniątko towarzyszy mi od 10 lat, w każdym mieszkaniu i domu w jakim przyszło mi mieszkać. Jest i tu. Tylko wstążka się zmieniła... A chleb? Po 10 latach trzyma się nieźle i pachnie czerstwym pieczywem...
Mimo tego, że część ścian stoi jeszcze pusta, w dodatku w każdym pokoju
króluje nieśmiertelna Magnolia Mat Finish od Duluxa (po niespełna roku
mam dosyć tego koloru...) to powolutku nasz nowy dom zaczyna przypominać
mój wymarzony. Choć zdaję sobie sprawę, że dopóki nie będzie nasz (o
ile w ogóle kiedyś) to nigdy takim nie będzie. Nie mniej jednak, chcę
być jak najbliżej tego wymarzonego:) Zwłaszcza, że nawet koty czują się tu wyjątkowo dobrze. Figa wspaniale się otworzyła, nawet zaczęła wychodzić z domu...
Tablica znalazła swoje miejsce:) Tutaj pasuje idealnie!
Motyw serca może i jest oklepany, ale za to jaki wdzięczny! Dlatego też do stworzenia własnych stoperów wybrałam właśnie serce:) Powstały dwa identyczne. Jeden "trzyma" drzwi w jadalni, drugi w naszej sypialni.
Ogród, w którym ogrom pracy nas czeka. Jestem w siódmym niebie, bo prócz miłego zakątka, w sam raz na poranną lub popołudniową kawę mamy też miejsce na grządki z warzywami:) W zasadzie ze spokojem zmieściłabym w nim szklarenkę. Może kiedyś....
W całym mieszkaniu są dwa pomieszczenia spędzające sen z moich
powiek. Pokój Hani i nasza sypialnia. Z pokojem Hani utknęłam w martwym
punkcie, a nasza sypialnia znów musi poczekać. Może to i nawet lepiej?
Poczeka spokojnie na moją wenę to jest szansa, że będzie przytulna;)
(Jak się z niej dzieci wyprowadzą...) Póki co, na głowie mam inne rzeczy...
19 września zbliża się wielkimi krokami, torba do porodu prawie spakowana, bo bez względu na to czy poród domowy się uda, czy nie, muszę być gotowa na transfer. Ubranka wyprane i wyprasowane czekają w gotowości, wizja pokoju Bąbla się przejaśnia i tylko wybór imienia spędza nam sen z powiek... to u nas nie pierwszyzna. Niestety po dzisiejszym dniu i przedostatniej wizycie u położnej nie tylko kwestia imienia plącze mi się po głowie. Jeśli myślicie, że tylko w Polsce personel medyczny jest / bywa niedoedukowany i próbuje zastraszać pacjentów to wiedzcie, że tutaj bywa podobnie. Ale o tym może innym razem...
Aniu . Pięknie się urządziliście
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu:*
UsuńDom zapowiada się pięknie...takie ciepło bije ze zdjęć i chyba tak tam jest:)
OdpowiedzUsuńDom sam w sobie jest przytulny i dość słoneczny jak na warunki angielskie, co nas niezmiernie cieszy:)
UsuńPiękne ujęcia i widać, ze ma potencjał ;)
OdpowiedzUsuńOj ma, ma:)
UsuńBardzo ciepły zakątek. I piękny prezent od mamy :)
OdpowiedzUsuńCzy ciepły zobaczymy zimą;) ale jest przytulny i słoneczny:)
UsuńTak jak napisałam pod poprzednim postem, "masz już z górki", więc życzę cierpliwości i trzymam kciuki za Ciebie i dzieciątko! Jestem bardzo ciekawa, jakie imię wybierzecie:-)
OdpowiedzUsuńDom b.ładnie wygląda, ma "to coś", zyczę, aby kiedyś był Wasz:-) A jak czegoś bardzo się pragnie, to to się spełnia...
Ten fragment tekstu i zdjecie kawałka chleba w chusteczce wzruszajace. Twoja mama musi być ciepłą osobą i bardzo mądrą.
Pozdrawiam
Irmino ja się obawiam, że z górki to będziemy mieli jak dzieciaki na swoje pójdą ;) a tak na poważnie, to racja - teraz już wszystko na luzie:) Co do imienia... Już nawet moi rodzice wypytują, a my mamy dwa typy. Każde swój i każde rzecz jasna inny... Ale jestem już w stanie zgodzić się na typ Ślubnego byle już nie wymyślał kolejnych "rewelacji" ;)
UsuńCo do mojej mamy, trudno się nie zgodzić, choć nie należy do osób zbyt wylewnych, co w zasadzie jest dużym plusem:)
pieknie wygląda ten dom, a w jakim mieście mieszkacie? :)pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwio mieszkamy w Doncaster:)
UsuńWzruszające, zachęcające i motywujące! Czuje się dobrego ducha! To wnętrze i osoby, które je tworzą mają w sobie to COŚ! Ściskam Was i trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuń