Moje dziecko jest wymagające!

W ten sposób swoje dziecko może zdefiniować każda matka. Bo dzieci są wymagające i nic w tym dziwnego. Trudno wymagać od istoty która ledwo przyszła na świat, lub przyszła stosunkowo niedawno, by była samodzielna i nie wymagała uwagi, pomocy czy wsparcia. Jednak niektóre dzieci są bardziej wymagające od innych i to właśnie o nich będzie ten post.

Kiedy Hania była malutka często słyszałąm od osób, które miały ją choć chwilę pod swoją pieczą, że to kochane dziecko, ALE .. i tu następowała całą litania :
ALE współczujemy wam,
ALE ja bym takiego nie chciała,
ALE zajmiemy się nią jak będzie starsza,
ALE macie co z nią robić,
itd...

Uwierz, że jesteś szczęśliwa!

Zaczęło się od problemów z komputerem, które miały być szybko naprawione. Ale z racji tego, że ze mnie informatyk słaby i że wszystko musi nabrać mocy urzędowej, krótka przerwa w nadawaniu przeciągnęła się aż nad to. W tak zwanym międzyczasie sprawy z mieszkaniem skomplikowały się do tego stopnia, że z dnia na dzień zdecydowaliśmy się znaleźć inne. A że u nas "nieszczęścia" chodzą grupami, nie parami, to dopadła nas choroba (szczęśliwie tylko Hankę i mnie) oraz zaginął kot. Jej ulubiony. Na całe 24 godziny...

No wybaczcie po raz kolejny, ale głowy do pisania, a nawet czytania czegokolwiek nie miałam. O, pardon jedyne w co się zagłębiałam to informacje dietetyczne związane z egzemami. Udało mi się też dowiedzieć (po 2 i pół roku) dlaczego moje dziecko jest jakie jest. Ale o tym kiedy indziej...

W zasadzie w tym miejscu mogłabym pokazać sterte pudeł i walizek jaka zaczyna się piętrzyć w naszym (jeszcze) obecnym mieszkaniu i na tym zakończyć, ale nie na stertę pudeł czekacie;) 

Minął rok od wylotu z kraju. Za nami ciężki rok, pełen nieustających zmian, długiej rozłąki, stresu ale też i nadzei, radosnych powitań, nowych znajomości i przyjaźni i nowej jakości życia. Mimo tego, że życie nie zaczęło nas w żaden sposób rozpieszczać, to ten rok zaliczam do udanych. Dlaczego? Bo każdy nowy dzień czegoś mnie uczy. I choć ciężko powiedzieć, że mam szczęście w życiu (raczej pecha do siebie przyciągam), to z całą pewnością mogę powiedzieć - TAK, JESTEM SZCZĘŚLIWA! 

A dlaczego?

Bo staram się stosować do kilku prostych zasad, co i Wam również polecam;)

1. Bądź otwarta na nowości i na zmiany! Kto stoi w miejscu ten się cofa... Stagnacja nie jest niczym dobrym.

2. Uśmiechaj się do ludzi! My Polacy mamy z tym problem. Ja też. Uśmiechu dla obcych uczę się tutaj. TO DZIAŁA, a świat od razu robi się przyjemniejszy;)

3. Nie zawracaj sobie głowy pierdołami! Jeśli wkurza cię ktoś lub coś to omijaj szerokim łukiem jak możesz. Jeśłi nie możesz powtarzaj sobie jak mantrę "TO JEST NIE ISTOTNE"

4. Nie zamiataj problemów pod dywan! Rozpracuj je, znajdź sposób na to, by problem zmiejszyć. Mnie pomaga wygadanie się. Czasem jednej osobie, czasem dwóm, czasem i tuzionowi zanim stwierdzę, że tak w zasadzie, to nie był żaden problem, a jego rozwiązań mam tysiące. Bo wiecie, im więcej gadam tym więcej odpowiedzi przychodzi mi do głowy, często bez pomocy innych. Największą pomocą ze strony "słuchaczy" jest... samo słuchanie. Nawet jeśli po 5 minutach kompletnie nie pamiętają o czym mówiłam...

5. Rób to, co poprawia Tobie humor! Wiadomo, pewne rzeczy trzeba zrobić. Nie zadzwonisz do szefa mówiąc "Przepraszam, ale dziś mam ochotę leżeć i pachnieć zamiast dla ciebie zapierdzielać", ale po pracy zamiast rzucać się w wir domowych obowiązków MOŻESZ zrobić coś dla siebie. Musisz się jedynie tego nauczyć. Twoja rodzina (ani Ty) nie będzie bardziej szczęśliwa w wysprzątanym domu, ze sfrustrowaną i zmęczoną "panią domu". Dlatego teraz piszę ów post, a potem pomaluję sobie paznokcie (w końcu!!!) zamiast zmywać piętrzące się gary. Potem zaś z przyjemnością włączę Hankę w pomoc przy pakowaniu książek. I obie będziemy szczęśliwe! A gary? Zmyję... Jak będę miała czas ;)

6. Wywal telewizor, albo przynajmniej organicz oglądanie telewizji! To istny pochłaniacz czasu i energii. Nie tylko tej z gniazdka, ale tej Twojej. Kiedyś telewizor chodził u nas od rana do wieczora - ota tak,  żeby coś grało. Znacie to? Teraz włączam jak chcę się "zresetować" albo podziergać na drutach (ok. mundial jest, to częściej włączamy). Jest mi z tym lepiej :)

7. Wyjdź z domu! Zdarza mi się czasem zasiedzieć w 4 ścianach, z różnych powodów. Ale z reguły do niczego dobrego to nie prowadzi;) Poza tym, siedząc w domu ciężko mi realizować punkt 2 ;)

8. Wymyśl rytuał dla siebie i swojej rodziny! To może być cokolwiek. Ważne by było dla Was czymś przyjemnym lub czymś co robicie razem. Dla nas np takim rytuałem jest Słodka Niedziela, albo wygłupy w łóżku kiedy Ślubny ma dzień wolny od pracy. 

9. Zmieniaj to, co możesz zmienić i zaakceptuj to, czego nie możesz, na co nie masz wpływu. Niby banał, a czasem tak trudny do zrobienia ;)

10. Tak naprawdę wystarczy uwierzyć, że jest się szczęśliwym w życiu by naprawdę to poczuć ;) A więc - UWIERZ, że jesteś szczęśliwa/ y !













To mój dekalog, choć pewnie podpunktów mogłabym dopisać jeszcze kilka to myślę, że tych dziesięć, a w zasadzie nawet sam dziesiąty w zupełności wystarcza do tego by naprawdę poczuć się szczęśliwą. Nie zmienia to jednak faktu, że miewam gorsze dni. Dzwonię wówczas do mamy, Matki Kwiatka, albo innej dobrej duszy i jest mi lepiej ;)

Jestem pewna, że i Wy macie swoje sposoby na bycie szczęśliwym. Podzielicie się?







AddThis