Bajki, bajeczki...

Lubię czytać Hani, choć to teraz niesamowite wyzwanie.
Hankowe samosiowanie, co prawda niezwerbalizowane jeszcze ale daje o sobie znać w głośnym "EEEEEEEEEEEE".
Owo samosiowanie w przypadku czytania polega na wyrywaniu ksiażki, przewracaniu kartek, wyrzucaniu ksiażki z łóżka i patrzeniu jak ta, z mniejszym lub większym łomotem, upada na podłogę. Cały proceder kończy się oczywiście głośnym "EEEEEEEEEEE" i wymownym spojrzeniem w moim kierunku.
"Spadło nie widzisz?"
A ja tłumaczę że 
"książkami się nie rzuca Haniu"...
No, poza jedną....
W sumie, to wymienić mogłabym ich więcej, bo moja przeklęta ambicja nie pozwala mi na tolerowanie bubli...

Do tych niestety zalicza się ksiażka, która Hania dostała na urodziny.
Żeby nie było, że wybrzydzam...Nie chodzi o szatę graficzna, choć ta tez zostawia wiele do życzenia...
Otwieram ksiażkę na pierwszej z brzegu bajce.
Padło na koguta Koko, co  do domu nie wrócił a jego Kurka się oń zamartwiała...
O pardon - do kurnika nie wrócił.
Czemuż to Koko nie wrócił na grzędę?
Bo z "kumplami" był na "imprezie".....
Tak moi drodzy.
Był na "imprezie"...
Koko zabalował z "kumplami" do tego tego stopnia, że Kurka wraz z reszta farmy odnalazła kogucika nieprzytomnego obok kupy siana....

Koniec końców Koko swa Kurkę przeprasza i obiecuje nie wychodzić z "kumplami" na "imprezy"...

Krowa z innej bajki już na wstępie okazuje swoje oburzenie na zachowanie innych Muciek gromko wykrzykujac:
"Mam to gdzieś..."

Ja niestety nie....
I szlag mnie trafia.
I pojać nie mogę.
Dlaczego od dziecka mam wpajać idiotyczny stereotyp (choć wcale nie sprzeczny z rzeczywistościa) o tym, że kobieta jak ta Kwoka siedzi i czeka na męża, który nie wraca na noc, bo był na "imprezie" z "kumplami"...

Koszmarne bajki, bez morału, bez przekazu, bez sensu.
Koszmarne słownictwo....
Koszmarne stereotypy...
O reszcie nie warto pisać...

Jeśli cała Polska ma czytać takie historie dzieciom to kiepska przyszłość wróżę narodowi...


Anjamit

12 komentarzy:

  1. To wydawnictwo niestety nie patrzy na to, co wydaje:/ Przykre jest to, że ludzie nie patrzą na to co wydają i co kupują....o pomysłowości autora już nie wspomnę....

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą. My ostatnio z mężem doszliśmy do wniosku, że niestety jesteśmy pokoleniem wychowanym na bajkach, w których mnóstwo dziwnych tekstów np Akademia Pana Kleksa. Nic w tym zdrożnego, ale wsłuchałam się w tekst (po tylu latach!) jak mąż śpiewał Matiemu "ten kaszalot to Beti a ta hej zielarze nalejcie mi wina zimna Jolka przepraszam nie dla mnie kiedy ją poprosiłem do tanga to się zaraz zrobiło upalnie cztery noce trwała balanga!!!!" z latającego holendra to dotarło do mnie, że jak my mamy być inni skoro od małego nam takie dziwne wzory wpajano...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Straszne....Jest wiele takich wierszyków i bajeczek, za recytowanie których powinni usta zaklejać...:/

      Usuń
  3. Alergicznie reaguję na ksiażki, których sama nie zaaprobowałam :) właśnie dlatego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie masz pomysłu jak delikatnie uświadomić ludzi, żeby pytali c kupić albo przynosili pieniądze??? Nie wiem czy zniosę więcej takich "perełek"...JEszcze mi się Hanka w rozwoju cofnie:/

      Usuń
  4. skąd ja to znam... mały kiedyś dostał książkę o Alicji, która czytała GŁUPIE KSIĄŻKI. Nie miałam wyrzutów sumienia, by ją po prostu wywalić....

    OdpowiedzUsuń
  5. hhaah ja nawet nie wiedzialam ze takie perelki istnieja:/

    OdpowiedzUsuń
  6. oj tak niektóre książki nie powinny być wydane!moja Maja też wyrywa,zamyka mi książke jak jej czytam
    zapraszam do nas www.majowezycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, nawet nie wiedziałam, że można takie rzeczy dzieciom robić. Na marginesie - autor owych bajek musi być uważnym obserwatorem życia...

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehehe ale baja do d... Ja też mam ostatnio problem z czytaniem dla Kaia, ale twardo czytam mimo wyrywania obracania itp

    OdpowiedzUsuń
  9. ja myślałam, że tylko moje dziecko takie nieprzystosowane do słuchania bajek czytanych (wiersze, które znam na pamięć uwielbia, kiedy je czytam są bee).
    A co do tych bajek... nie wiem co powiedzieć. Jak można coś takiego nazywać BAJKAMI? DLA DZIECI?!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja kiedyś przeczytałam mojej córce bajkę "Król Lew", ładnie zilustrowaną, ogólnie słuchała z zaciekawieniem, ale zatkało mnie kiedy przeczytałam tekst:
    "... Jest tylko jedno wyjście musimy opuścić lwią ziemię.
    - Nigdzie nie pójdziemy - warknął Skaza.
    - Skazujesz nas na pewną śmierć - zaprotestowała Sarabi.
    - A zdychajcie ścierwa! Jestem królem i ja tu rządzę! ... "

    SZOK!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz nie będący obelgą dla mnie i moich czytelników jest mile widziany. Zostaw po sobie dobre wspomnienie:)

Dziękuję:)

AddThis